NABE budzi kontrowersje

NABE budzi kontrowersje

Niebawem ma zostać utworzona Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Mają do niej trafić węglowe źródła energii. Według ministra aktywów państwowych Jacka Sasina bez powołania NABE rachunki za prąd rosłyby lawinowo. Jednak projekt ten budzi szereg obaw.

  • Zgodnie z planem Ministerstwa Aktywów Państwowych, kontrolowane przez państwo spółki energetyczne – PGE, Enea oraz Tauron, sprzedadzą Skarbowi Państwa 70 bloków węglowych.
  • Ten dokona ich integracji w ramach jednego podmiotu, który zacznie działać jako spółka pod nazwą Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego. NABE ma inwestować tylko w zakresie pozwalającym podtrzymać pracę bloków węglowych
  • Los NABE, podmiotu zasilanego ze środków publicznych, zależy w dużym stopniu od stanowiska Unii Europejskiej. Koszty produkcji energii z węgla, już teraz wysokie, będą rosły.

– Gdybyśmy nie podjęli tych działań, zmierzających do stopniowego wygaszania energetyki węglowej, zastępowania jej produkcją z innych źródeł, to te opłaty za energię, które ponoszą polskie rodziny, lawinowo by rosły w najbliższych latach, tak jak rosną opłaty za emisję CO2. To są działania w interesie Polaków, tak aby te ceny energii nie rosły – zaznaczył wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin w telewizji wPolsce.pl.

Zgodnie z planem Ministerstwa Aktywów Państwowych kontrolowane przez państwo spółki energetyczne – PGE, Enea oraz Tauron – sprzedadzą Skarbowi Państwa 70 bloków węglowych. Ten dokona ich integracji w ramach jednego podmiotu, który zacznie działać jako spółka pod nazwą Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego.

Kowalski: renegocjujmy EU ETS

Motywem tej operacji jest uznanie za niezbędne uwolnienia spółek energetycznych od “balastu energetyki węglowej”, która zmniejsza ich konkurencyjność i tym samym możliwości dochodowe. Zamysł powołania NABE budził i nadal budzi jednak spore emocje i kontrowersje, które rosną wraz z upływem czasu.

Są dwa podstawowe problemy do rozwiązania dla energetyki węglowej. Pierwsza kwestia to zapewnienie stabilnych przychodów dla bloków, żeby mogły funkcjonować. A druga to obniżenie kosztów CO2. Problemem jest przede wszystkim system handlu emisjami. Zatem potrzeba renegocjacji unijnego systemu handlu emisjami, bowiem te koszty są absolutnie nieprzewidywalne i spekulacyjne. One zagrażają bezpieczeństwu energetycznemu

Ostrzega Janusz Kowalski

Powstanie NABE w zapowiadanym kształcie nie rozwiązuje, zdaniem Kowalskiego, żadnego problemu. A jedynym beneficjentem takiego rozwiązania będą grupy energetyczne.

– Natomiast koszty dla gospodarki i społeczeństwa mogą być nawet wyższe niż dotychczas – zaznacza poseł. – Zachodzi pytanie, dokąd zmierzamy i jak wyobrażamy sobie finansowanie energetyki w ciągu najbliższych dziesięciu, piętnastu lat. NABE nie będzie tu żadnym lekarstwem, bowiem problemem pozostaje unijny handel emisjami – dodaje.

Energetyka węglowa jest obszarem deficytowym, co jest związane z kosztami emisji CO2, a nie z ceną surowca, bo węgiel jest stosunkowo tani. Właśnie koszty emisji CO2 powodują, że obecnie produkcja energii elektrycznej z węgla jest najdroższa.

Pokusa, szansa, zagrożenie

– Koncepcja wydzielenia aktywów węglowych i w konsekwencji utworzenie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego niesie ze sobą szereg zagrożeń i szans – ocenia w rozmowie z portalem WNP.PL Arkadiusz Siekaniec, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. – Przede wszystkim projekt ten zasadza się na założeniu, że organy UE wyrażą zgodę na subsydiowanie z budżetu państwa działalności NABE w celu zapewnienia w tzw. „okresie przejściowym” bezpieczeństwa energetycznego państwa. A co, jeśli UE nie wyda takiej zgody? Kłopoty energetyki węglowej wynikają wszak z wysokich i stale rosnących cen emisji CO2 i nie skończą się wraz z powstaniem nowego podmiotu – dodaje Arkadiusz Siekaniec.

Jednocześnie wskazuje, że jeśli zatem zgody na wsparcie nie będzie, to NABE błyskawicznie stanie się bankrutem, który nie tylko nie zapewni bezpieczeństwa energetycznego, ale też podmioty, które wejdą w skład NABE, utracą jakiekolwiek szanse na wsparcie ze strony „niewęglowej” części energetyki. Pozostaną tylko długi, koszty fizycznej likwidacji oraz ogromne problemy społeczne.

– Z drugiej strony nie dziwi chęć „uwolnienia” energetyki od niechcianego przez UE węgla. Spółki energetyczne zyskają na wartości, wzrosną ich możliwości inwestycyjne, będą mogły aplikować o potężne unijne środki na rozwój energetyki niskoemisyjnej w ramach transformacji energetycznej i Krajowego Planu Odbudowy – podkreśla Arkadiusz Siekaniec.

Odłączeni od matki

Nie brakuje również obaw, że powstanie NABE przyczyni się do wcześniejszego niż zapisano w porozumieniu z 25 września 2020 roku zamykania kopalń. Od wydobycia węgla energetycznego mamy odchodzić do 2049 roku. Są jednak obawy, że presja ze strony Komisji Europejskiej sprawi, że proces odchodzenia od wydobycia węgla może mocno przyspieszyć.

– I nie są to obawy bezzasadne – ocenia Arkadiusz Siekaniec. – Protestują zbulwersowani pracownicy Tauronu Wydobycie, czują się oszukani próbami odłączenia od spółki matki i oburzeni sposobem prowadzenia dialogu społecznego. W węglu brunatnym również wrze, a projekt tworzenia NABE nazywany jest „hospicjum” lub „umieralnią”. Jeśli rządowa koncepcja ma się obronić, powinna przewidywać jakiś plan B oraz zostać poddana rzetelnym konsultacjom społecznym – podsumowuje Siekaniec.

W planach resortu aktywów państwowych NABE będzie prowadzić tylko inwestycje niezbędne dla bieżącego działania bloków węglowych. Nie będzie natomiast budować nowych, a wraz z pojawianiem się nowych nisko- oraz zeroemisyjnych źródeł będzie stopniowo swoje bloki wycofywać.

W resorcie aktywów państwowych wskazują, że cała operacja z NABE ma na celu to, aby ceny energii nie rosły. Rząd zakłada, że ostatnim rokiem, w którym funkcjonować będą górnictwo i energetyka węglowa w Polsce, będzie rok 2049.

Nie brak też opinii, że pomysł, aby wydzielić ze spółek energetycznych ok. 70 węglowych bloków do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, niesie ze sobą ryzyko wyższych rachunków dla odbiorców.

– Ogłoszony przez ministra Sasina i skierowany do prac rządowych plan wydzielania aktywów węglowych i umieszczenia ich w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego to uprawianie kreatywnej księgowości na koszt podatników – ocenia Joanna Flisowska, szefowa zespołu klimat i energia w Greenpeace.

Jej zdaniem szumnie ogłaszany plan restrukturyzacji energetyki to nic innego jak kolejne ogromne subsydia na utrzymywanie energetyki węglowej. Wskazuje ona, że próbuje się teraz przykryć to, że rząd przez ostatnie dwie kadencje nie zrobił nic, by przygotować polską energetykę do nieuchronnej konieczności odejścia od węgla.

Jak widać, temat NABE wywołuje mnóstwo emocji i kontrowersji z różnych stron. I to się w najbliższym czasie nie zmieni.

Oryginalnie: WNP.PL